Zapraszamy na wystawę
Waldemar Grzelak – Wieś utracona
wernisaż: 6.04.2018 r., godz. 18.00
wystawa: 6.04–6.05.2018 r.
Galeria Za Szafą
Wrocław, ul. Św. Marcina 4
Urodziłem się w Wieluniu, kiedyś małym, rolniczym miasteczku. Autentyczność moich fotografii wywodzi się z dzieciństwa, emocji i zabaw związanych z sezonowymi pracami rolniczymi wokół mojego domu, które dzisiaj nazywam scenami romantycznymi. Te romantyczne nastroje wysysa się z mlekiem matki, z książek, z rozmów w domu i zachowuje w pamięci jako „małe ojczyzny ”. Czasem wydaje mi się, że w obecnym świecie nie ma już typu wrażliwości estetycznej, jaką w XIX i początkach XX wieku przedstawiali polscy malarze romantyczni. Właśnie dlatego w moich fotografiach przedstawiam wieś romantyczną, wieś utraconą. Moje fotografie są transformacją wynikającą z przeżyć, przemyśleń i emocji, a światło, cień, kolor i sposób widzenia są zasadniczymi elementami tej fotografii. (…)
Waldemar Grzelak, maj 2015 r.
Waldemar Grzelak – fotografią zajmuje się od 1967 roku. Jest członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików i Stowarzyszenia Artystów Karkonoszy i Gór Izerskich „Nowy Młyn” – Kolonia Artystyczna w Szklarskiej Porębie. Jest autorem indywidualnych i zbiorowych wystaw w kraju i za granicą oraz laureatem wielu nagród.
Wiejskie motywy na fotografiach Waldemara Grzelaka wyglądają jakby pochodziły ze skansenu, chociaż ukazują nie tak odległą w czasie codzienność. Faktem jest, że tradycyjne formy życia ludzi żyjących z uprawy ziemi i właściwa temu sceneria przetrwały przez długi czas w regionach mniej objętych industrializacją. Tam dopiero w ostatnich kilku dekadach nastąpił radykalny zmierzch tradycyjnego wiejskiego modelu życia. Waldemar Grzelak nazywa swoje fotografie romantycznymi i jest to określenie odpowiednie nie tylko z uwagi na ich nastrojowość, uwypuklanie finezyjnych walorów natury i możliwości harmonijnego bytowania w niej człowieka. Romantyczna jest też programowa idealizacja tych wartości, która bierze się z dystansu jaki wobec nich stwarza kierunek rozwoju cywilizacji. W historii sztuki już sentymentaliści i romantycy z przełomu XVIII i XIX wieku adorowali siły natury i szlachetną prostotę wiejskiego życia, aby przeciwstawić się tendencjom do skrajnej racjonalizacji i sformalizowania życia. Ale to dopiero neoromantycy z końca XIX wieku mogli odczuć wielkość zagrożeń dla tradycyjnych wartości z uwagi na impet jakiego nabrała rewolucja przemysłowa. Obejmowała ona coraz większe obszary świata, ale jeszcze w początkach XX wieku Jan Bułhak mógł poprzez swoją „fotografię ojczystą” sławić sielskie zakątki kraju i piętnować wielkomiejskie ambicje fotografii niemieckiej i amerykańskiej. Jednak nawet on w końcu lat 1930-tych musiał zaakceptować także potęgę i potrzebę sfery przemysłowej. Po II wojnie światowej, gdy tematy przemysłowe i robotnicze zawłaszczyła komunistyczna propaganda, ponownie w Polsce tematyka wiejska stała się wyrazicielem wartości humanistycznych i narodowych. W fotografii wyrażał to poprzez pejzaże m. in. Paweł Pierściński i „kielecka szkoła krajobrazu”, a poprzez portrety ludzi Zofia Rydet. Takie cechy jak uparta praca na roli, często łączona ze statusem chłoporobotnika, wyraziste rysy charakteru i religijność sugerowały uniwersalne wartości, pomimo częstych znamion ubóstwa i prowizorki. Przemiany polityczne i ekonomiczne w końcu XX wieku zrewolucjonizowały dotychczasowy stan rzeczy. Raptownie zaczęły zanikać małe poletka i gospodarstwa z pełnym zakresem działalności, wozy konne, tradycyjne domostwa i cała tego otoczka, którą można była wcześniej łatwo napotkać, mimo nieustannego rozwoju nowoczesności. Dzisiejsza wieś jest najczęściej tworem enigmatycznym. Po wyglądzie domów i ludzi trudno poznać czym się zajmują i do jakiej grupy można ich zaliczyć. Rolnicza działalność zdominowana jest przez nowoczesną technologię, ma coraz bardziej ograniczony związek ze środowiskiem naturalnym, a to ostatnie jest przedmiotem ekologicznych kontrowersji.
Waldemar Grzelak, motywowany osobistymi doświadczeniami, przez wiele lat rejestrował przejawy kultury życia codziennego bliskiego naturze, które z niewielkimi zmianami przetrwały od średniowiecza do niedawna, a które w swoich wierszach sławił już Jan Kochanowski. Współczesny fotograf także idealizuje te zjawiska perfekcyjnie wykorzystując dostępne mu środki wizualne. Stara się odtworzyć ten zakres emocji jaki zapamiętał ze swoich doświadczeń i niewątpliwie jest to przekaz czytelny, gdyż wrażliwość na zjawiska natury i wartość życia bliskiego jej rytmowi jest właściwa dla każdego człowieka. Ta emocjonalna strona przekazu nie odbiera jego fotografiom wartości wybitnie dokumentalnych, a raczej zapewnia im wszechstronność. Obrazy te mogą być dla nas tak prawdziwe jak dalece potrafimy się wczuć w ukazane sytuacje. To jak przeżywali je ukazywani ludzie i jaka była historia ich działań, to sprawa dla jeszcze innych opowieści.
Adam Sobota