PleneryWystawy

Wystawa poplenerowa Wobec Miejsca i Czasu VI – Szkoła Filmowa w Katowicach

By 26 listopada 20191 listopada, 2020No Comments

Wobec Miejsca i Czasu VI –  Fotografia Sztuka Transformacji
Wałbrzych, Centrum Nauki i Sztuki, Stara Kopalnia, 28-30.09.2018 r.

W dniach 26.11-2.12.2019 r. odbył się w Szkole Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach kolejny pokaz poplenerowej wystawy Okręgu Dolnośląskiego ZPAF Wobec Miejsca i Czasu VI – Fotografia Sztuka Transformacji.

Uczestnicy pleneru:  Alek Figura, Jan  Adamec, Radek Kalhous, Janusz Musiał, Andrzej Rutyna, Waldemar Zieliński, Marek Likszted, Jacek Lalak, Barbara Górniak, Marek Maruszak, Ewa Gnus, Andrzej Dudek Durer, Przemek Piwowar, Rafał Warzecha, Czesław Chwiszczuk, Iwona Wojtycza-Fronckiewicz, Tomasz Fronckiewicz, Piotr Kucia, Piotr Nowak, Stanisław Michalski, Michał Pietrzak. Gościem planeru była pani Małgorzata Santarek, kurator działu fotografii we wrocławskim Muzeum Narodowym, która zaprezentowała wykład odnoszący się do idei pleneru oraz zagadnienia Fotografia Sztuka Transformacji.

Fotografia Sztuka Transformacji to idea przewodnia VI edycji pleneru Wobec Miejsca i Czasu VI. W powszechnej świadomości fotografia funkcjonuje jako dokumentalny zapis rzeczywistości, jednak każdy zapis fotograficzny jest rejestracją subiektywną. Twórca w określonym miejscu i czasie w indywidualny sposób dokonuje refleksji nad otaczającym światem, dokonuje rejestracji, zapisu rzeczywistości. Miejsce i czas, w bezpośredni sposób wpływa na człowieka, a na twórcę w szczególności. Twórca znajdujący się TU I TERAZ w subiektywny sposób wizualizuje refleksje nad otaczającym miejscem i czasem. Podtytuł pleneru Fotografia Sztuka Transformacji  to idea związana ze świadomością ciągłego procesu, poszukiwania przekształcania, inspiracji rzeczywistością – miejscem i czasem, potrzeby przemiany i przekraczania oraz efektów wynikających z tych doświadczeń, analizą postrzegania jak i indywidualnej finalnej wizualizacji.

Andrzej Dudek-Dürer

Ideą pleneru zainicjowaną przez Andrzeja Dudka-Dürera w 2010 roku było stworzenie platformy dla twórców o różnych postawach i orientacjach artystycznych, wymiany doświadczeń, konfrontacji filozofii życia i twórczości, konfrontacji różnych podejść do techniki i technologii, metod pracy i działań. Efektem tego pleneru jest wystawa prezentująca ponad 70 prac.

Małgorzata Santarek Wobec miejsca i czasu VI

Plener fotograficzny, którego wyniki szczęśliwie możemy podziwiać na wystawie, jak i w trzymanym przez Państwa katalogu, to już VI z cyklu organizowanych przez Dolnośląski okręg ZPAF spotkań „Wobec miejsca i czasu”. Organizatorzy za każdym razem starają się eksplorować inne warte uwagi miejsce na Dolnym Śląsku. Do tej pory były to przeważnie zamki i pałace, m.in.  Zamek w Międzylesiu, Grodźcu czy wałbrzyski Zamek Książ. Ostatnia edycja, choć znów zawitała do Wałbrzycha, w odróżnieniu do poprzednich, ulokowana została z dala od romantycznej scenerii okazałej rezydencji, a uczestnicy musieli zmierzyć się z postindustrialnym dziedzictwem miasta – Starą Kopalnią. Przekształcona obecnie w nowoczesne Centrum nauki i sztuki, jest miejscem kontrastów, zderzenia jeszcze nie tak dawnej przeszłości z biegnącym do przodu postępem. Mimo odmiennego charakteru w stosunku do dotychczas odwiedzanych miejsc, Stara Kopalnia skutecznie pobudziła uczestników i okazała się bardzo ciekawym tematem. Tej edycji przyświecał dodatkowy podtytuł: „Fotografia sztuka transformacji”. Plener zachęcał tym samym nie tylko do analizy samego miejsca, ale również do refleksji nad naturą medium oraz różnorodnych eksperymentów. Transformację możemy rozumieć jednak wielorako, to też owoce pleneru są niezwykle różnorodne.

Wykonując fotografie często towarzyszy nam poczucie nieprzystawalności odczuwanych na żywo wrażeń do tego co otrzymujemy na obrazie fotograficznym. Bezlitosna płaskość papieru, dwuwymiarowość uzyskanego obrazu jak i zamknięcie go w konkretnych ramach arkusza przypominają, że jest to zaledwie uproszczenie – nie da się za jej pomocą oddać w sposób wierny tego wszystkiego co widzimy i doświadczamy na żywo. Myślę, że każdy znalazł się kiedyś w sytuacji gdy stawał bezsilny wobec próby zatrzymania tego, co nie tylko zobaczył, ale i poczuł. Odczuwanie otoczenia wykracza w końcu daleko poza oglądanie, jest wielowymiarowe i nie da się go zamknąć na płaskiej kartce papieru czy ekranie monitora. Mimo to, artyści wciąż na nowo podejmują próbę pokazania osobistych wrażeń sięgając po rozmaite środki, niejednokrotnie wielorako manipulując obrazem fotograficznym. Transformacja w fotografii nie musi jednak oznaczać daleko idącej manipulacji. Jest ona przecież na stałe powiązana z medium – czymże jest robienie zdjęcia jeśli nie transformacją zastanej rzeczywistości w unikatową rzeczywistość fotograficzną? Transformacja może wiązać się również z sylwetką odbiorcy zmieniając jego sposób patrzenia na fotografowany obiekt. Oglądając wiele miejsc na żywo, niekiedy pomijamy ich fragmenty, patrzymy nieuważnie. Dostając zdjęcie tego samego miejsca możemy nagle zwrócić uwagę na to, co dotychczas umykało. Dzięki tej kilkudniowej eskapadzie grupy 21 nietuzinkowych fotografów, możemy zatrzymać się na chwilę nad ważną częścią dolnośląskiego dziedzictwa, a jednocześnie pochylić się nad samym medium fotografii.

Obecnie teren Starej Kopalni przeszedł gruntowną rewitalizację i znaczna część terenu wygląda tak, jakby dopiero co powstała – nowa, świeża, nieskazitelna. Niemniej, zaglądając we wszelkie możliwe zakamarki, szybko można odkryć drugie, niedostępne dla szerszego grona zwiedzających, oblicze kopalni, gdzie widać nadgryzione zębem czasu hale, rozpadającą się zabudowę, czy korodujące urządzenia. Właśnie ta nieidealna część kompleksu, będąca zaledwie cieniem dawnej świetności, przyciągała znaczną część uczestników pleneru. Marek Liksztet stworzył fotografie będące surową, czarno-białą dokumentacją ruiny, gdzie zobaczymy puste, nikomu niepotrzebne walające się wagoniki, wiszące pręty i kable, schody dziś już prowadzące dosłownie donikąd, a do tego okruchy obecności człowieka – pozostawiony kask, zapomniany kilof… Mimowolnie obrazy te budzą pewien rodzaj nostalgii. W tej samej części kopalni zostały wykonane zdjęcia Ewy Gnus, które poprzez spore zbliżenie i pewną manipulację obrazem stają się niemal abstrakcyjne, a jednak mocno zakorzenione w rzeczywistości, tak iż wychwycimy w nich wdzierające się gdzieniegdzie rośliny, jak i porzucone przez człowieka przedmioty. Nieco inne, ale również skupiające się na tym samym obliczu opalni, są zdjęcia Tomasza Fronckiewicza, który również podgląda proces rozkładu gdzie jeden z budynków stopniowo się rozpada, tu i ówdzie porozrzucane są elementy konstrukcyjne, zaś stojącą obok budkę zarastają rośliny. Na zdjęcia te autor nakłada jednak drugą, w pierwszej chwili ledwie dostrzegalną warstwę fotografii tablicy z numerami znaczków kontrolnych. Duża czarna tablica pokryta numerami, z wyglądu przypominająca obrazy liczone Opałki, służyła jednak nie do liczenia czasu, a żyć – niegdyś wieszano na niej znaczki kontrolne służące do ewidencji osób pracujących pod ziemią. Ilość gęsto zapisanych numerów pozwala wyobrazić sobie jak wielu ludziom kopalnia zapewniała pracę, ale też zagrażała utratą zdrowia a nawet życia. Nic więc dziwnego, że poruszyła nie tylko Tomasza Fronckiewicza, ale również Czesława Chwiszczuka, Alka Figurę, czy Janusza Musiała. Nie poprzestali oni jednak tylko na tej jednej obserwacji. Czesław Chwiszczuk próbuje także oddać genius loci kopalni w montażu zestawiającym zabudowania kompleksu z hałdami węgla, u których stóp widzimy zarys ludzkich sylwetek uformowanych z „czarnego złota”. Czarno-biała fotografia znów kieruje nas w stronę człowieka. Alek Figura również sięga szerzej i poza zdjęciem tablicy, dla kontrastu pokazuje uwspółcześnioną twarz kopalni rejestrując kolorowe podświetlenie jednej z wież szybowych. Kadry jak od Becherów, ale z warholowskim twistem – powtórzone pięć razy, żarzą się różnymi kolorami odcinając od otoczenia i robiąc wrażenie odrealnionych, a nawet nieco groteskowych. Janusz Musiał natomiast kolekcjonuje w swych fotografiach ślady, które dzięki dużym zbliżeniom możemy dostrzec na znalezionych na terenie kopalni obiektach. Ich chropowata powierzchnia zdradza pojawiające się wraz z upływem czasu zmiany w wyglądzie –  rdzę, przypadkowe maźnięcia farbą, zadrapania, spękania. Sprowadzone do małych, prostokątnych wycinków fragmenty maszyn stają się niekiedy urzekającymi, abstrakcyjnymi kompozycjami niosącymi jednocześnie nutę refleksji nad upływającym czasem. Na podobne elementy poluje Iwona Wojtycza Fronckiewicz fotografując fragmenty murów i znajdujące się na terenie Starej Kopalni w trakcie trwania pleneru, rzeźby Magdaleny Abakanowicz. Autorka dostrzega drobne rysy, pęknięcia, ślady łączące się w kompozycje pełne ciekawych, drobnych kształtów, na co dzień przez nas niedostrzeganych. Otaczająca nas przestrzeń kryje w sobie takich smaczków więcej, a odpowiedni kadr, czasami wespół z opracowaniem na komputerze, z nawet najbardziej banalnego fragmentu wyciśnie przyciągający obraz. Dowodem na to są również zdjęcia Stanisława Michalskiego, który do stworzenia swych abstrakcyjnych prac również posłużył się między innymi interesującą powierzchnią fotografowanego obiektu. Do grona twórców skupiających się na wycinkach otoczenia i tworzących z nich zaskakującą abstrakcję należy również Marek Maruszak, który z kolei połączył w swych kompozycjach kilka ujęć turbiny. Była ona jednym z elementów zaaranżowanego na terenie kopalni parku maszynowego ze zdemontowanych elementów systemów mechanicznych jak np. ogromne koła maszyn wyciągowych, turbiny, czy wagoniki, które przyciągnęły uwagę również Tomasza Fronckiewicza i Jacka Lalaka. O ile jednak u  Fronckiewicza fragment jednego z ogromnych kół zostaje wyciągnięty na pierwszy plan i stanowi wyraźną ramę dla widoku kopalni, u Lalaka zostaje rozmyte stając się tylko sugestią, łukiem zawieszonym nad zarysem budynków. W wykonanej otworkowo fotografii pierwsze skrzypce gra światło. Oślepia widza, rozmywa obraz, kopalnię zamienia w jej cień. Całość kompozycji staje się nieco surrealistyczna co potęguje „czarne słońce” będące wynikiem solaryzacji. Na innej z kolei fotografii autor wykorzystuje zaobserwowane nakładanie się obrazów – jednego oglądanego przez okno oraz drugiego odbijającego się na szybie, znów tworząc unikatową, fotograficzną rzeczywistość. Czuły na odbicia i przenikanie obrazów jest również Jan Adamec, który fotografuje szklane ogrodzenie kompleksu. Na jednych fotografiach wykorzystuje naklejone na nie archiwalne zdjęcia, które prawie nakładają się na współczesne zabudowania, na innej znów, rejestruje odbicie jednej z wież. Prace zdają się podejmować przenikanie dwóch różnych rzeczywistości obecnych na terenie kopalni, jej dawnego ducha i współczesne oblicze. Poszukiwaniem dawnej rzeczywistości, uczynił swe fotografie także Piotr Kucia. Wykorzystując kolory, rozproszone światło i lekką mgłę miesza czasy odkrywając w dzisiejszym obliczu kopalni, powidoki dawnej.

Historia kopalni związana jest również z pracującymi w niej górnikami, o czym przypomina niepokojąca fotografia Barbary Górniak zatytułowana Piętno pamięci. W czarno-białym zdjęciu z widokiem na szklane ogrodzenie, gdzie na co dzień umieszczona jest oś czasu Starej Kopalni, w miejscu wyklejek z najważniejszymi datami autorka za pomocą fotomontażu umieściła fotografie wagoników z padającym na nie cieniem postaci – dłoni bądź całej sylwetki. Zjawy budzą niepokój i nie dają zapomnieć o trudach i niebezpieczeństwach pracy w kopalni, która nie wszystkich wypuszczała na powierzchnię. Wpisane w ten zawód ryzyko przy równoczesnym dużym zapotrzebowaniu na węgiel, spowodowało, że górnik stopniowo stawał się w naszym kraju bohaterem narodowym, a jego ciężka praca przynosiła nie tylko zyski, ale i chwałę. W nieco ironiczny sposób pokazuje ten fenomen Piotr Nowak. W pracy Tryptyk górniczy. Moc. Praca. Chwała zestawia on zdjęcia figurki umięśnionego, twardego górnika, figurki górnika znużonego ciężką pracą oraz manekina ubranego w mundur górniczy, stojącego na tle rzędu portretów zasłużonych pracowników kopalni.

Nieco inne od fotografii autorstwa pozostałych uczestników pleneru są zdjęcia Radka Kalhousa. Skupił się on na współczesnym obliczu kopalni, porażającym nowością, uporządkowaniem, sterylną wręcz czystością. Jego kompozycje stają się niemal czystą abstrakcją gdzie dokumentacja miejsca staje się projekcją gry form geometrycznych. Podobny wycinek pokazujący zgeometryzowaną plątaninę znajdziemy również w fotografii Waldemara Zielińskiego.

Niejednokrotnie autorzy postanawiali wyjść poza tereny kopalni i podejrzeć inne zakamarki Wałbrzycha. Owocem tych obserwacji są prace Przemka Piwowarskiego, który poza rozpadającą się częścią kopalni, sfotografował również zakamarki miasta – nadszarpniętą zębem czasu fasadę kamienicy czy mocno zaniedbaną klatkę schodową. Podobnie Andrzej Rutyna zdecydował się na wykonanie zdjęcia nie tylko na terenie kopalni, ale także w nazistowskim relikcie, mauzoleum Totenburg. Wokół budynku narosło wiele legend, zniszczona budowla po dziś dzień zachowała specyficzną atmosferę i nawet w piękny słoneczny dzień, to miejsce pobudza wyobraźnię nie dając zapomnieć o czasach gdy spotykali się tu naziści. Autor zdaje się próbować oddać tę niepokojącą atmosferę tworząc na bazie zdjęcia budynku fotomontaż z nagimi sylwetkami modelek, które widoczne są w narożnym pomieszczeniu u końca podcieni. Ich ciała rozmywają się jednak i są ledwo wyraźne, niczym widma. Podobne zjawy autor umieszcza również na fotografii podziemnego korytarza kopalni, potęgując tym samym niepokój jaki wzbudza.

Reakcją na czas i miejsce może być również analiza otoczenia w relacji z samym twórcą, czego dokonuje Andrzej Dudek Dürer. Na zestaw prac artysty składają się trzy obiekty. Pierwszy z nich to fotografia naklejona na srebrną tacę, przedstawiająca fragment zabudowy kopalni z wmontowanym weń pełnopostaciowym portretem artysty – żywą rzeźbą. Drugi element to również fotografia umieszczona na tacy, ale tym razem z ujęciem na buty artysty, a więc będąca kontynuacją Sztuki Butów. Obie fotografie stanowią zatem kontynuację realizowanego od 1969 r. life performance. Trzecim obiektem jest taca, na której widoczny jest jedynie popiół. Całość po raz kolejny skłania do refleksji, już nie tylko nad upływem czasu, ale przemijaniem wszystkiego dookoła, również nas samych…

Z prezentowanego zestawu prac wyłania się bardzo złożony portret miejsca, w którym nie zabrakło osobistych refleksów poszczególnych autorów. Jak łatwo zauważyć, różnorodność prac i postaw jest ogromna. Zdjęcia choć zrobione w tym samym miejscu i w odpowiedzi na te same zagadnienia, dają wgląd w zupełnie inne światy. Jak się okazuje, wszyscy patrzymy na to samo, ale jednocześnie każdy widzi co innego…

error: